
Otyłość u dzieci - nowy problem czasu kwarantanny
Zagrożenia, z którymi ostatnio się stykamy, mają jeszcze jedną twarz: taką , że praktyczne zawieszenie działania gospodarki i problemy finansowe, jakie nas z tego tytułu już dotknęły i jeszcze dotkną, mogą odbić się na naszych dzieciach. I to w sposób najmniej spodziewany, bo otyłością.
Właśnie ukazały się badania zespołu prof. Andrewa Rundle z Columbia University Mailman School of Public Health, dotyczące trybu życia nastolatków obu płci w trakcie zawieszenia działania struktur gospodarczych i państwowych, znanego pod nazwą lockdown. Warto przypomnieć, że USA zmaga się z podobnymi problemami nadwagi i otyłości u dzieci i dorosłych, jak Polska i wielu dietetyków mówi, że "Polska za 20 lat pod względem otyłości będzie tym, czym Stany Zjednoczone są dziś". Otóż do tej pory przebywające w szkole dzieci i nastolatki nie miały zbyt wiele czasu na "pojadanie" a co zjedzono na przerwach, rekompensował późniejszy ruch. Oczywiście, były dzieci i młodzi ludzie, którzy w ogóle nie lubili się ruszać i oni mieli już wcześniej problemy z nadwagą, ale naturalna chęć do ruchu u większości rekompensowała nawet dietę, w której dużą rolę odgrywały batoniki, drożdżówki i chipsy.
Niestety, lockdown to zmienił. Dzieci siedzą w domu, jako, że możliwości poruszania się są ograniczone. Pojadanie staje się sposobem spędzania czasu. Winni też, jak stwierdził to zespół z Columbia University, są sami dorośli. Okazuje się, że chcąc zapomnieć o kiepskim stanie finansów domowych i w swoisty sposób się pocieszyć, gotujący w domu przyrządzają w tym czasie bardzo kaloryczne posiłki, zwykle stanowiące domowe przysmaki, ale z braku ruchu trudniej metabolizowane. Podobnie w domach zaczęło się pojadanie drobnych słodyczy (pierniczki, domowe ciastka, cukierki, czekoladki) między posiłkami i po nich. Cukier w pewnym stopniu poprawia humor i pozwala zapomnieć o kłopotach, ale zdrowy bynajmniej nie jest... a z dorosłymi pojadają też dzieciaki. I tu zaczyna się problem, bo nastolatki tracąc formę fizyczną i pojadając zbyt dużo mogą wejść w tzw. krąg otyłości, który kończy się wariackimi dietami, izolacją, a czasem nawet prowadzi do nerwic lękowych i depresji.
Co wobec tego robić? Zespół Rundle'a radzi:
- jak już gotujecie, gotujcie potrawy z dużym udziałem warzyw. Czy placki ziemniaczane muszą być z mięsnym sosem? Czy rodzina nie może zjeść na obiad kukurydzy w kaczanach?
- Zróbcie owsiane ciasteczka z miodem. Będą mniej kaloryczne, lepiej strawne nie tak szkodliwe jak cukierki i batony. Ale to nie znaczy, że macie się nimi zajadać wraz z dziećmi
- Ruch można ćwiczyć i w domu. Matki, nakłońcie córki, ojcowie - synów. Wystarczą nawet proste ćwiczenia na macie na podłodze. Przyda się to i dorosłym i dzieciom i nastolatkom
- Przede wszystkim mniej TV i komputera. Może spróbujecie czytać, albo grać razem w gry planszowe?
Warto spróbować, bo jak piszą Amerykanie - przyda się to i dorosłym i dzieciom. Złośliwe memy z bardzo otyłymi zebrami po kwarantannie nie są tak naprawdę pozbawione podstaw.